wtorek, 4 grudnia 2012

1. Let me hold you. ♥

Było już po 19. Amanda kręciła się jeszcze po uliczkach z nadzieją, że weźmie się na siły i uda jej się pójść do domu. Zaczął padać śnieg. Uśmiechnęła się lekko i szła dalej po mimo wszytko.
Widziała grupkę chłopaków chciała się wycofać, ale było za późno. Zauważyli ją... Z myślą, że jeszcze ma czas stanęła w miejscu i milczała. Nie patrzyła się w ich stronę.
Jeden z chłopaków podszedł do niej i spojrzał na nią.
- Po mordzie chcesz, że tu dalej stoisz ?! - Lekko zdenerwowana Amanda wystraszyła się go i szybko odeszła. Szła powolnym krokiem i słysząc skrzypienie śniegu czuła jakby ktoś za nią szedł.
Odwróciła się i znów zobaczyła tego chłopaka.
Wystraszona upadła na śnieg. Próbując wstać wystraszyła się. Skuliła się...
- Nic ci nie jest ? - Powiedział dość chamsko nie próbując jej pomóc wstać.
- Nie, nic mi nie jest... - szybko wstała i znów poszła dalej.
- Lukas... - Szarpnął ją za płaszcz śmiejąc się tak jakby chciał kogoś tym śmiechem wystraszyć.
Amanda nic nie powiedziała. - No powiedz imię młoda damo. - Lukas trzymał dalej ją za płaszcz, a ona bezsilnie próbowała mu się wyrwać.
- Amanda i puść mnie ! Musze już iść ! - Chłopak ją puścił. A ona jak oparzona odsunęła się od niego i pobiegła w stronę domu.


***

Był już ranek. Amanda wychodziła właśnie do szkoły, gdy w jej drzwiach stanął Lukas. 
- To nie przypadkiem twoje ? - Spojrzał na nią podając jej do ręki łańcuszek, którego wczoraj szukała. 
- Tak dzięki, ale skąd... - przerwał jej i kazał milczeć.
Sam sie wycofał i poszedł dalej. Zdziwiło ją to, że wiedział gdzie mieszka. 
Czy mnie śledził ? - Pomyślała Amanda idąc w stronę szkoły. 
Siedziała na lekcjach jak naćpana. Myślała ciągle o tym samym - Lukas, Lukas, Lukas. 
Może to tylko zauroczenie, a jeśli jednak nie ? - Ta sama myśl ciągle chodziła jej po głowie, tak jakby inne były skasowane. Nagły "delete". 
Wszytko znów zwariowało. 
Pod koniec lekcji Amanda zauważyła na drodze kilak zderzonych aut, było dla niej to dziwne. O dziwo od miesięcy nie było żadnych wypadków. Znała skądś jedno z tych aut. Znajoma zakrwawiona twarz i mężczyzna próbujący się wydostać, który nie chciał ratować kobiety siedzącej obok niej. 
- Tata ! - krzyknęła jak najgłośniej umiała, ale on ją zbył. 
Załamana chciała podbiec do niego, ale on jej nie pozwolił. 
Jej matka zmarła na miejscu, nie wiadomo, lekarze zgłupieli. 
Ojciec pijany... Ni stąd ni zowąd została sama. 
Wchodząc do pustego domu nie zastała nikogo. Zapach gotującego obiadu nie roznosił się po całym domu tylko zapach smutki i samotności. 
Wychodząc tylko do kamienicy wszyscy do niej wołali " córka mordercy ". Załamała się. 
Nie chciała chodzić do szkoły. Tylko co jakiś czas pocieszała ją myśl o tym, że może w końcu kiedyś ona znajdzie tą miłość, która ją chodź trochę utrzyma na nogach. 
Może i to się stanie, ale teraz... Teraz nie umiała iść do ojca do celi i wygarnąć mu tego wszystkiego. 
Zagubiona dziewczyna, która traktowana jest jakby to ona zamordowała tych ludzi. 
Mając tylko na dzieje, że rozejdzie się wszytko po kościach wyczekiwała kolejnego dnia, a godziny się dłużyły coraz bardziej... 

~~

Wiem, ze jest to dośc krótkie, ale sama nie miałam troche weny, a miałam ochote dodać jakiś post. 
Jak na razie, wygrywa 1 nagłówek, ale poczekam do jutra i się zobaczy co dalej. ♥

1 komentarz: